Druzyna2324-bialyMKS-kopia.png

http://mkswielun.pl/modules/mod_image_show_gk4/cache/Sponsorzy_baner_gora2324gk-is-1.pnglink
http://mkswielun.pl/modules/mod_image_show_gk4/cache/1_5_Procent_2024-stronagk-is-1.pnglink
http://mkswielun.pl/modules/mod_image_show_gk4/cache/Slajd2gk-is-1.pnglink
http://mkswielun.pl/modules/mod_image_show_gk4/cache/Slajd3gk-is-1.pnglink
http://mkswielun.pl/modules/mod_image_show_gk4/cache/Zarzadgk-is-1.pnglink
http://mkswielun.pl/modules/mod_image_show_gk4/cache/Slajd1gk-is-1.pnglink
«
»
Loading…

Dla kogo derby Łódzkiego?

Opublikowano w Seniorzy Napisane przez

Kolejny trudny mecz, dodatkowo za 6 punktów, czeka wielunian w sobotę w Lidze Centralnej. Za sześć, gdyż dwunasta w tabeli Anilana Łódź zgromadziła w 22 meczach 24 punkty i traci do jedenastego MKS-u tylko jedno oczko.

Jeszcze kilka miesięcy temu można było napisać, że gospodarze będą w hali WOSiR zdecydowanym faworytem. Pierwsza runda rozgrywek była bowiem dla naszej drużyny wyraźnie lepsza i nie zmienia tej oceny fakt, że w Łodzi gospodarze, wprawdzie po rzutach karnych, ale wygrali. Niestety, w rewanżach, to łodzianie są na fali wznoszącej, podczas gdy wielunianom wiedzie się o wiele gorzej. Dla porównania, w dziewięciu meczach drugiej rundy Anilana zwyciężała pięciokrotnie, a nasz zespół tylko dwa razy. Podopieczni Adama Jędraszczyka mają na przykład na rozkładzie Stal Mielec, z którą nasz zespół przegrał kilka dni temu w rekordowych rozmiarach 21:39. Z kolei w tym samym dniu Anilana pokonała Warmię Olsztyn 31:23 i choć klasy obu rywali nie da się porównać, to nie trzeba dodawać, z której drużynie panują lepsze nastroje po ostatniej kolejce. Podopieczni Grzegorza Garbacza nie mogą jednak w żadnym wypadku przyjmować do wiadomości, że to rywal będzie faworytem. W roli gospodarza nie zwykli bowiem przegrywać z Anilaną, poza tym podejmując drużynę z niższej pozycji w tabeli przegrali w tym sezonie tylko raz. Na boisku powinno być ciekawie, gdyż choć obie drużyny mają niby bezpieczną (10 i 9 punktów) przewagę nad przedostatnim Orlenem, to jeżeli ten pokona na wyjeździe ostatnią Warmię, będzie miał jeszcze realne szanse na uniknięcie spadku. Tym bardziej, że już za tydzień MKS jedzie właśnie do Przemyśla.

Z kim przyjdzie się zmierzyć MKS-owi w 22-ej kolejce? Przede wszystkim z najmłodszym zespołem w Lidze Centralnej. Dość powiedzieć, że w 23-osobowej kadrze jest aż 16 zawodników urodzonych w dwudziestym pierwszym wieku. Nie może być jednak inaczej, skoro roczniki 2000, 2001 i 2002 z Łodzi wyraźnie dominowały w kraju w kategoriach młodzieżowych, zdobywając większość złotych medali od młodzika do juniora włącznie. To właśnie z tej grupy wywodzi się czołowy reprezentant Piotrek Jędraszczyk, a także Marcin Matyjasik i Janek Stolarski. Wszyscy reprezentują w Superlidze barwy Piotrkowianina, a ten pierwszy lada chwila przeniesie się do Kielc.

Najlepszymi strzelcami zespołu są Bartosz Pawlak – 81 bramek i Kamil Katusza – 68. Obaj wprawdzie nie są czołowymi snajperami Ligi Centralnej, ale Anilana, to taki zespół, w którym trudno przewidzieć, kto w danym meczu „odpali”. Tak było na przykład z Damianem Wawrzyniakiem, który w ostatniej kolejce olsztynianom rzucił dziesięć bramek.

Sponsorem meczu będzie Biuro Księgowo-Podatkowe Przemysław Lenarczyk, a spotkanie tradycyjnie będzie można obejrzeć w systemie PPV na platformie insports.tv.

Choć sobotni (22 kwietnia) mecz rozpocznie się o godzinie 17.00, do hali WOSiR można zawitać z samego rana. W godzinach 9-15 będzie w niej bowiem rozgrywany międzynarodowy turniej chłopców (rocznik 2009 i młodszy) z okazji 50-lecia wymiany sportowej piłkarzy ręcznych z Wielunia i Osterburga. Poza MKS-em i niemieckim HSG, w zawodach rywalizować będą zespoły Pabiksu Pabianice, Anilany i MKS-u Poznań.

Mecz, który chciałoby się wymazać z pamięci.

Opublikowano w Seniorzy Napisane przez

Po jednym z najlepszych meczy w sezonie, MKS Wieluń pojechał 15 kwietnia 2023 r. do wicelidera Ligi Centralnej – drużyny Handball Stal Mielec. Zespół podbudowany niezłym występem przeciw liderowi z Legionowa, chciał pokazać swój pazur w Mielcu. Niestety naszym chłopakom zabrakło drapieżności. A gospodarze pokazali jak potrafią być groźni.

Pierwsze 10 minut meczu nie zwiastowało późniejszej klęski. W 9 minucie tablica pokazywała wynik 6:5 dla miejscowych. Następnie Stal Mielec rzuciła 4 bramki z rzędu – robiąc różnicę na 5 plus. W 13
minucie trener widząc nieporadność naszych zawodników poprosił o czas, który w perspektywie I połowy nie miał wpływu na jakość gry. Mielec podwyższał swoje prowadzenie. Do tego wyniku bardzo  przykładali się zawodnicy MKS Wieluń rażąc przeciwników wielką nieskutecznością. Czasami mając problem z trafieniem do bramki. Dość powiedzieć, że na 25 rzutów 10 wylądowało w siatce gospodarzy. I połowa zakończyła się wynikiem 18:10. Po tak słabym początku była nadzieja na obudzenie się zespołu w drugiej części gry. Jeśli nie na wygranie tego starcia to na pewno na bardziej przyzwoity wynik. Niestety, nie było to dane naszym chłopakom. Wręcz przeciwnie. Stal Mielec wzięła sprawy w swoje ręce i bardzo szybko nakręcała wynik. Od początku drugiej odsłony dali znać o sobie skrzydłowi z Mielca – młody Paweł Napierała oraz doświadczony – Paweł Wilk. Do 50 minuty meczu prawie wszystkie bramki były ich łupem. MKS Wieluń dalej zawodził ze skutecznością rzutową narażając się na szybie kontry, co dawało miejscowym łatwe bramki. Jak byliśmy stroną broniącą pozwalaliśmy bardzo łatwo dochodzić do pozycji rzutowych zawodnikom Stali Mielec. Nasi bramkarze byli bezradni przy rzutach z II linii oraz ze
skrzydeł. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 39:21 dla Handball Stal Mielec.


MKS Wieluń: Chuć Jakub, Galle Dawid, Waloch Andrzej- Kowalik Krystian 2, Węcek Krzysztof 1,
Golański Błażej 2, Krzaczyński Konrad 3, Chłód Paweł, Młodzieniak Mateusz 2, Hanas Miłosz 3, Bernaś
Adam 1, Rogaczewski Kamil 3, Bednarek Bartosz, Bożek Artur 2, Królikowski Łukasz 1, Galewski
Arkadiusz 1. Trener: Garbacz Grzegorz

Czy w Mielcu wszystko się może zdarzyć?

Opublikowano w Seniorzy Napisane przez

Kolejny ciężki mecz czeka MKS w Lidze Centralnej. W 22. kolejce podopieczni Grzegorz Garbacza gościć bowiem będą w hali wicelidera z Mielca.

Tamtejsza Stal to spadkowicz z Superligi, który do sezonu przystępował z aspiracjami jak najszybszego powrotu na najwyższy poziom rozgrywek. Do niedawna zresztą mielczanie mieli duże szanse na realizację tego celu, gdyż tracili do lidera z Legionowa zaledwie cztery punkty, a w ostatniej kolejce lidera i wicelidera czeka bezpośrednia konfrontacja w Mielcu. Wyniki 21 kolejki ułożyły się jednak wyraźnie nie po myśli podopiecznych Rafała Glińskiego (byłego reprezentanta i medalisty mistrzostw świata z 2009 r.) i droga do awansu stała się bardziej kręta i wyboista. Nie dość bowiem, że - mimo stawienia zaciekłego oporu - nasz MKS nie urwał punktów legionowiczanom, to sami mielczanie zostawili dwa oczka w Biskupinie, gdzie po rzutach karnych ulegli niemal pewnemu spadkowiczowi - Warmii Energi Olsztyn. Można powiedzieć, że na własne życzenie, gdyż jeszcze w 54 minucie Stal prowadziła 30:26, a w regulaminowym czasie zaledwie zremisowała 31:31. Skoro jesteśmy przy kolejce nr 21, to właśnie na jej wynikach MKS powinien opierać wiarę w zwycięstwo w Mielcu. Skoro bowiem bez Arkadiusza Galewskiego, Konrada Krzaczyńskiego i Jakuba Chucia mocno postraszył KPR, z kolei Stal uległa zdecydowanemu outsiderowi, w 22. kolejce w Mielcu wszystko się może zdarzyć.

Niezależnie od tego wyraźnym faworytem będą na pewno gospodarze. Przemawia bowiem za nimi na pewno sytuacja w tabeli (wicelider ma 49 punktów, a 10. w tabeli MKS zaledwie 25), jak i wynik ostatniego i jedynego do tej pory meczu o punkty obu drużyn, gdy 26 listopada 2022 r. MKS przegrał w Wieluniu 25:30. Od czego zatem zależy, by refren przeboju Anity Lipnickiej był aktualny? Na pewno od sytuacji kadrowej wielunian, których ostatnio choroby i kontuzje nie oszczędzają. Poza tym trzeba będzie powstrzymać najlepszych strzelców Stali: Igora Graczyka (zdobywając 7 bramek w Biskupinie, ma ich obecnie równo sto), Pawła Napierałę - 93 trafienia i najbardziej doświadczonego wśród rywali 38-letniego Adama Babicza - 83 bramki. Ten ostatni ma za sobą ponad ćwierć tysiąca występów w meczach Superligi oraz 3 medale mistrzostw Polski: srebro i brąz z Zagłębiem Lubin oraz drugi brąz właśnie ze Stalą. Poza tym wielunianie muszą uwierzyć, że w Mielcu mogą zagrać równie dobrze, jak z KPR-em Legionowo i odebranie punktów wiceliderowi wcale nie jest niemożliwe.

Sobotni (15 kwietnia br.) mecz w Mielcu rozpocznie się o godz. 18.30 i w systemie PPV będzie transmitowany na żywo na platformie InSports.tv

 

6_1080х1080.png

Wesołych Świąt Wielkanocnych!

Opublikowano w Seniorzy Napisane przez

Postraszyli lidera

Opublikowano w Seniorzy Napisane przez

W 21. kolejce lider z Legionowa wywiózł z Wielunia 3 punkty, pokonując nasz zespół 28:27. Suchy wynik nie mówi jednak wszystkiego. Nasz zespół stawił bowiem nadspodziewanie duży opór i przy odrobinie szczęścia mógł dokonać "niemożliwego", tzn. wygrać z największym kandydatem na awans do Superligi.


Gospodarze od początku prowadzili. Najpierw różnicą 1-2 bramek, jednak czas mijał, a goście nie tylko nie przejmowali inicjatywy, ale tracili do MKS-u coraz więcej. W 24-ej minucie przegrywali nawet 12:8, a przy wykluczeniu Tomasza Kasprzaka wielunianie byli w posiadaniu piłki. Niestety na 5 bramek nie "odjechali". Podobnie zresztą, jak chwilę potem - przy prowadzeniu 13:9.

Niestety, po przerwie KPR powoli, ale systematycznie zaczął wreszcie odrabiać straty. W efekcie w 43. minucie mający 27 punktów więcej od MKS-u lider, po bramce Kamila Cioka, po raz pierwszy w meczu wyszedł na prowadzenie (19:18). Mylili się jednak ci, którzy sądzili, że od tego momentu zespół z Mazowsza będzie miał z górki. Na dwie bramki odskoczył bowiem dopiero w 49-ej minucie, a różnicą trzech nie prowadził w całym spotkaniu. Mało tego, 12 sekund przed końcem Kamil Rogaczewski ponownie strzelił gola na kontakt, doprowadzając do dużych emocji. Niestety, doświadczony zespół z Legionowa wiedział, jak się zachować w ostatnich sekundach, by nie stracić piłki, a tym bardziej punktów po ewentualnych rzutach karnych.

Mimo porażki, można zaryzykować stwierdzenie, że nasz zespół rozegrał najlepsze spotkanie w tym sezonie. Czego zatem zabrakło, że mimo to nie sprawił mega sensacji? Na pewno dłuższej i bardziej wyrównanej ławki rezerwowych, co szczególnie widoczne było przy absencji kontuzjowanych Arkadiusza Galewskiego i Konrada Krzaczyńskiego. Mimo bowiem, że w ofensywie nasz zespół był niemal bezbłędny, obecność wymienionych jeszcze bardziej poprawiłaby siłę ognia MKS-u. Dość powiedzieć, że z prawego skrzydła MKS gola nie zdobył, a o największym pechu może mówić Krystian Kowalik, który w idealnej sytuacji w drugiej połowie trafił w słupek. Poza tym, choć ogólnie bardzo dobrze zagrali nasi obrotowi, kibice zapamiętali zapewne, gdy w trzech przypadkach po podaniach kolegów mieli problemy z chwytem piłki, a w każdej mogli zdobyć bramkę. Nie da się też pominąć słabej postawy sędziów, którzy - wykluczając zawodników obu drużyn po pięć razy - jednocześnie podyktowali dla gości pięć karnych, dla MKS-u...ani jednego! Bardzo wątpliwe też było uznanie dla gości bramki, gdy piłka odbiła się od poprzeczki i od podłogi, a arbiter nie miał wątpliwości, że przekroczyła linię bramkową. To prawda, że sędziowie mylili się w obie strony, ale czy po równo? Raczej nie. Mimo straty punktów, cały zespół MKS-u zasłużył na słowa uznania, a na największe: najlepszy w drużynie bramkarz Dawid Galle (w krytycznych momentach efektownymi interwencjami dawał tlen swojej drużynie), za grę w ataku Artur Bożek (w trakcie meczu powiększył swój dorobek bramkowy do 104 trafień w sezonie) oraz kolejny raz świetnie prowadzący grę Krzysztof Węcek.

MKS Wieluń - KPR Legionowo 27:28 (15:12)
MKS: Dawid Galle, Andrzej Waloch - Krystian Kowalik, Krzysztof Węcek 6, Błażej Golański 3, Mateusz Młodzieniak, Miłosz Hanas 3, Mikołaj Żółtaszek, Paweł Chłód, Adam Bernaś 2, Kamil Rogaczewski 2, Bartosz Bednarek, Artur Bożek 8, Łukasz Królikowski 3.

Trener - Grzegorz Garbacz;

Czerwone kartki - Adam Bernaś i Filip Fąfara (KPR).

Wykluczenia - MKS - 10 minut, KPR - 10 minut.

Widzów - ok. 100.

Czy MKS zatrzyma lidera z Legionowa?

Opublikowano w Seniorzy Napisane przez
Pierwsza drużyna tabeli będzie rywalem MKS-u w 21. kolejce Ligi Centralnej.
 
Jak trudne zadanie czeka wielunian, niech świadczy fakt, że 9-ty w tabeli MKS ma na koncie 25 punktów, a więc aż 27 mniej niż KPR. Za naszą drużyną nie przemawia również historia bezpośrednich starć. Dość powiedzieć, że sobotni przeciwnik to jedyna drużyna z obecnej Ligi Centralnej, z którą MKS przegrał wszystkie, grając przynajmniej dwa mecze. Wprawdzie wielunianie nie zdobyli również punktu ze Stalą Mielec, ale z nią potykali się dopiero raz. Z kolei ze Stalą z Gorzowa również jeszcze nie wygrali, ale raz udało im się zremisować. 
 
Nasz zespół nie jest faworytem również dlatego, że w 20. kolejce wypadł bardzo słabo - przegrał w Wągrowcu z Nielbą 25:33, podczas gdy KPR zagrał swoje i wysoko pokonał w Legionowie ostatnią w tabeli  Warnię Olsztyn 32:23. Sytuacji MKS-u nie poprawia też fakt, że każda strata punktów przez KPR może go ustawić pod ścianą. Wprawdzie nad drugą Stalą Mielec ma 4 punkty przewagi, ale w ostatniej kolejce grać będzie z wiceliderem na wyjeździe i choćby dlatego w hali WOSiR musi być niezwykle skoncentrowany. Ma bowiem w planach już w tym roku przywrócić dla Mazowsza Superligę, w której występował w latach 2013-14 i 2015-17, a bramki KPR-u w najwyższej klasie rozgrywkowej bronił między innymi nasz wychowanek Mikołaj Krekora.
 
Czy to wszystko oznacza, że podopieczni Grzegorza Garbacza z góry stoją na straconej pozycji, a rywalom już można dopisać trzy punkty? Wierzymy, że nie, a wydarzenia na boisku potwierdzą nasze oczekiwania. By tak się stało, MKS musi zagrać przynajmniej tak dobrze (a nawet lepiej), niż w 19. kolejce, gdy podejmował Śląsk Wrocław. Ponadto musi prezentować taką zaciętość, waleczność, ambicję i wiarę w zwycięstwo, jak w pamiętnym spotkaniu 28 listopada 2020 r, również w hali WOSiR. W pamiętnym covidowym sezonie też przegrał, ale na początku ostatniej minuty prowadził 29:28, a decydującego gola stracił równo z końcową syreną. Kogo nasi zawodnicy powinni się najbardziej obawiać? Otóż, w przeciwieństwie do wielu poprzednich rywali, KPR nie ma w ofensywie zdecydowanego lidera i to też nie jest dobre dla naszej drużyny. Dla przykładu najlepszy strzelec Mateusz Chabior (91 bramek w 20 meczach) jest dopiero 12-ty w klasyfikacji skutecznych, a większą średnią ma Filip Fąfara (76/15). Poza tym, dla przykładu, w ostatnim meczu z Warmią aż pięciu zawodników KPR-u strzeliło więcej bramek. Jednym z nich był zresztą zawodnik, którego z halą WOSiR wiążą niezwykle miłe wspomnienia. 35-letmi Wiktor Jędrzejewski zdobył w niej w 2006 roku tytuł mistrza Polski juniorów. Ponadto obrotowy Wisły Petrochemii został w Wieluniu wybrany MVP turnieju finałowego. Równie silnym punktem drużyny jest drugi z kołowych KPR-u Tomasz Kasprzak, a prawdziwym wyzwaniem dla wielunian będzie odciąć obu od podań Michał Prątnickiego.
 
Jak widać, nasz zespół czeka niezwykle trudne zadanie. Mimo wszystko należy mieć nadzieję, że MKS powalczy z liderem i najpoważniejszemu kandydatowi do awansu do Superligi zawiesi wysoko poprzeczkę.
 
Sobotni (1 kwietnia 2023)  mecz w hali WOSiR rozpocznie się o nietypowej porze, bo o godzinie 15.00.
Sponsorem spotkania będzie firma SG Sport, która od dobrych kilku lat ubiera drużyny MKS-u.
 
Mecz będzie można również obejrzeć w systemie PPV na platformie inSports.tv.

Samo się nie wygra.

Opublikowano w Seniorzy Napisane przez

Tak można powiedzieć o meczu z MKS Wieluń w wyjazdowym spotkaniu z MKS Nielba Wągrowiec. Słaba skuteczności, zaangażowanie w ostateczny wynik, niewystarczająca determinacja w grze obronnej. Brak wywierania presji na zawodnikach atakujących, zachowawcza walka w obronie. Przede wszystkim brak stabilności w grze naszych zawodników.

MKS Wieluń rozpoczął mecz źle. Nieskoncentrowany, ospały w obronie pozwolił sobie w ciągu 8 minut rzucić 7 bramek. Sam odpowiedział tylko dwoma bramkami skrzydłowych: Kamila Rogaczewskiego i Krystiana Kowalika. Nielba Wagrowiec cały czas utrzymywała wypracowaną przewagę z początku meczu. W 20 minucie wynik na tablicy pokazywał 15: 9 dla miejscowych. Nasi zawodnicy zmienili sposób gry w obronie kryjąc indywidualnie Pawła Gregora co okazało się trafionym pomysłem. W tym fragmencie gry szczególnie Kamil Rogaczewski popisał się dużym sprytem boiskowym w grze obronnej. Był perfekcyjny w ataku zdobywając w końcówce 4 bramki.

I połowa zakończyła się 17:16 dla Wągrowca. Po zrywie w końcówce pierwszej połowy można było mieć nadzieję, że MKS Wieluń rozkręci się w dalszej części spotkania oraz złapie właściwy rytm. Nic z tych rzeczy. Nielba Wągrowiec w drugiej części meczu pogrążyła MKS Wieluń. Po zmianie stron gospodarz nie pozostawił złudzeń kto w tym starciu był zespołem lepszym. MKS Wieluń zapomniał, że w meczu trzeba bronić. Porzucił sprawdzający się schemat gry z wyłączeniem Pawła Gregora. I dalej raził wielką nieskutecznością. Na 25 rzutów 9 znalazło swoje miejsce w siatce przeciwnika. Co w połączeniu ze słabą obroną dało ostateczny rezultat 33:25 dla MKS Nielba Wągrowiec.

Widoczna słaba dyspozycja bramkarzy, powtarza się w kolejnym meczu. Należy jednak zaznaczyć, że nasi obrońcy nie pomagali i pozwalali gospodarzom dochodzić do łatwych pozycji rzutowych z II linii. Jedynie wejście Andrzeja Walocha w końcówce meczu rozjaśniło trochę tę pozycję na boisku.

W przekroju całego meczu najbardziej stabilnym i pewnym zawodnikiem był Kamil Rogaczewski, który na 8 rzutów zdobył 7 bramek. Pokazał się jako zawodnik waleczny, do tego bardzo sprytny i przebiegły, inteligentnie czytający grę przeciwnika.

MKS Nielba Wągrowiec 33-25 MKS Wieluń

 

Mecz sąsiadów z tabeli

Opublikowano w Seniorzy Napisane przez

W sobotnie popołudnie 25 marca 2023 roku występujący w Lidze Centralnej zespół seniorów MKS Wieluń wyrusza do Wielkopolski – dokładnie Wągrowca, gdzie zmierzy się z tamtejszą Nielbą.


Będzie to spotkanie ósmej z dziewiątą siłą ligi. Obie drużyny do tej pory zgromadziły po 25 punktów. Zespół gospodarzy posiada jednak w swoim dorobku jedno zwycięstwo więcej w regulaminowym czasie gry. Na korzyść MKS-u przemawia za to zwycięstwo w I rundzie oraz to, że w historii pojedynków z Nielbą w rozgrywkach Ligi Centralnej zawsze zwyciężał nasz zespół. Ale to tylko historia. Co nam pokaże teraźniejszość?

Będziemy mieli okazję się o tym przekonać już jutro. Na pewno duży wpływ na wynik meczu będą miały najlepsze "strzelby" obu drużyn. Artur Bożek z MKS-u Wieluń który zdobył już 96 bramek oraz Igor Drzazgowski z MKS Nielba Wągrowiec mający na swoim koncie 102 trafienia. Temu drugiemu zapewne będzie wtórował powracający po kontuzji Paweł Gregor.  Bramkostrzelny leworęczny rozgrywający, który w dotychczas rozegranych 7 meczach uzbierał 44 celne trafienia. 

Jak zwykle to spotkanie, jak i pozostałe mecze piłki ręcznej Ligi Centralnej można śledzić na żywo na platformie streamingowej insports.tv.

2 1080х1080

Najlepszy mecz w sezonie? Oby nie!

Opublikowano w Seniorzy Napisane przez

W konfrontacji ze Śląskiem Wrocław kolejny raz się okazało, że MKS-owi nie potrzeba lepszej motywacji. W meczu o ligowe punkty wielunianie okazali się lepsi piąty raz z rzędu od piętnastokrotnego mistrza Polski.

Uczciwie trzeba jednak dodać, że wynik końcowy jest okrutnie mylący, gdyż przez niemal sześćdziesiąt minut mecz był niesamowicie wyrównany, a szala zwycięstwa na korzyść gospodarzy przechyliła się dopiero w ostatnich czterech. Sam początek należał jednak do przyjezdnych, którzy dwukrotnie prowadzili nawet różnicą dwóch bramek. Po kwadransie wielunianie zaczęli przejmować inicjatywę, ale choć ostatni raz Śląsk prowadził w 14-ej minucie (8:7), nie oznaczało to wcale końca emocji. Gra obu drużyn wyraźnie bowiem falowała.

Przykładowo MKS prowadził nawet 13:9, by pozwolić rywalom dojść na 14:13 i 15:14. Dlatego prowadzenie do przerwy różnicą trzech bramek kibice MKS-u przyjęli z wyrazem ulgi. Przy znakomitej postawie w bramce Jakuba Chucia (który seryjnie wygrywał pojedynki ze swoim niedawnym klubowym kolegą - Szymonem Famulskim) oraz niezłej dyspozycji strzeleckiej jego kolegów (zwłaszcza Arkadiusza Galewskiego) wydawało się to bowiem niezłym prognostykiem na drugą połowę. Tym bardziej, że  początek drugiej odsłony należał do podopiecznych Grzegorza Garbacza. Po znakomitym fragmencie Adama Bernasia miejscowi kilkakrotnie prowadzili nawet 5-ma bramkami. Ostatni raz w 34-ej minucie (21:16). MKS nie byłby jednak sobą, gdyby jego gra znowu nie zaczęła falować. Na szczęście tym razem bez konsekwencji dla końcowego wyniku. W efekcie gra się wyrównała, a od 40-ej do 50-ej minuty MKS prowadził minimalnie, na przemian różnicą jeden i dwóch bramek. W 52-ej minucie żarty się skończyły i przy remisie 27:27 mecz zaczynał się niejako od początku. Podobnie, jak dwie minuty później - przy stanie 28:28. Na szczęście od tego momentu miejscowi wykazali więcej zimnej krwi. Po znakomitym okresie gry w ataku Galewskiego, Artura Bożka i Kamila Rogaczewskiego oraz dobrej zmianie w bramce, którą dał Dawid Galle (w ubiegłym sezonie bramkarz Śląska!), miejscowi najpierw odskoczyli na 2 bramki, a potem bezlitośnie wykorzystali pressing rywali, podwyższając zarówno prowadzenie jak i wynik końcowy. Zresztą w dużej mierze znakomitej końcówce Galewski został wybrany MVP meczu, a dzięki temu zabrał do domu dwie nagrody. Przed pierwszym gwizdkiem odebrał bowiem prezent dla nowo narodzonego syna - Cypriana.  Dzięki sponsorowi spotkania, którym była firma Metapol, upominki otrzymało również trzech kibiców.

Wracając do wątków sportowych, wygrana była możliwa, gdyż nasz zespół wyraźnie poprawił grę w defensywie. Poza tym po trudnych momentach potrafił się wreszcie pozbierać i odwrócić losy niekorzystnie układającego się spotkania. Można zaryzykować stwierdzenie, że mecz 19-ej kolejki był dla naszej drużyny najlepszym z dotychczasowych w sezonie 2022/23. To nie oznacza na szczęście, że w ostatnich siedmiu meczach lepiej już wielunianie nie zagrają. Liczymy na to zwłaszcza w spotkaniu za tydzień w konfrontacji z Nielbą w Wągrowcu oraz 1 kwietnia, gdy MKS podejmować będzie w hali WOSiR lidera z Legionowa. 

MKS Wieluń - Śląsk Handball Wrocław 32:28 (17:14)

MKS: Jakub Chuć, Dawid Galle, Andrzej Waloch - Krystian Kowalik, Krzysztof Węcek 5, Błażej Golański 1, Konrad Krzaczyński 3, Mateusz Młodzieniak, Miłosz Hanas, Mikołaj Żółtaszek, Adam Bernaś 4, Kamil Rogaczewski 6 (3/3), Bartosz Bednarek 1, Artur Bożek 5, Łukasz Królikowski 1, Arkadiusz Galewski 6.

Trener - Grzegorz Garbacz; czerwona kartka - Łukasz Królikowski, widzów 250.

Czy znajdą sposób na "Cegłę"?

Opublikowano w Seniorzy Napisane przez

W dziewiętnastej kolejce Ligi Centralnej MKS podejmować będzie WKS Śląsk Handball Wrocław, a więc drużynę klubu o nieporównywalnie większych tradycjach, dłuższej historii i większych sukcesach.

 

Dość powiedzieć, że sobotni rywal wielunian zdobył łącznie piętnaście tytułów mistrza Polski, sześć srebrnych i czternaście brązowych medali. Klub ze stolicy Dolnego Śląska wywalczył ponadto siedmiokrotnie Puchar Polski. Ostatnie mistrzostwo Polski w historii WKS Śląska zostało wywalczone w 1997 roku pod wodzą Jerzego Klempela, gdy udało się pokonać w finale Petrochemię Płock. W mistrzowskiej drużynie występowali m.in. Szymon Ligarzewski, Daniel Grobelny, Tomasz Folga, Ryszard Antczak, Krzysztof Górniak, Krzysztof Mistak i ... Grzegorz Garbacz, który 23 lata później został trenerem MKS-u. W późniejszych latach Śląsk Wrocław jeszcze czterokrotnie stanął na podium ligowych zmagań, jednak w 2010 roku zespół seniorów został wycofany z rozgrywek z powodó finansowych.

Odbudowę zaczął II ligi w sezonie 2011/2012 Daniel Grobelny, który wprowadził zespół z drugiej do pierwszej ligi, a w składzie tamtej drużyny byli m.in. wychowankowie MKS-u Wieluń: Marcin Kruk, Bartek Krawczyk i Maciek Torchała. Cala trójka trafiła do Śląska z Pogoni Oleśnica. Na szczęście tradycje na boisku nie mają większego znaczenia, a jeśli chodzi o tę bliższą historię, to ostatnie konfrontacje obu drużyn wyraźnie przemawiają za MKS-em. Przykładowo w pierwszym historycznym sezonie Ligi Centralnej MKS wygrał w Wieluniu ze Śląskiem 31:25, a na wyjeździe pokonał rywali 29:26. Górą wielunianie byli również 22 października 2022 r, gdy ponownie wygrali we wrocławskiej Orbicie, tym razem 32:30. Więcej emocji było w ostatnim sezonie pierwszej ligi, gdy obie drużyny grał w tej samej grupie. 7 grudnia 2019 r. wielunianie zremisowali w hali WOSiR ze Śląskiem 23:23, a po fenomenalnych obronach Patryka Jędrzejewskiego pokonali wrocławian w karnych 3:0. Do rewanżu we Wrocławiu nie doszło, gdyż rozgrywki powstrzymała ...pandemia.

Niestety i tym razem na historię nie ma co spoglądać, bo ostatnie ligowe mecze wyraźnie przemawiają za naszym rywalem. Dość powiedzieć, że zajmujący 4 miejsce w tabeli Śląsk z siedmiu ostatnich meczów przegrał tylko raz: 17 lutego z Padwą w Zamościu 30:32. Z kolei naszej drużynie wiedzie się o wiele gorzej: w jedenastu ostatnich kolejkach wygrała zaledwie dwa razy (u siebie z Orlenem UPSTREAM Przemyśl i Warmią Olsztyn), co widać również w tabeli. MKS zajmuje w niej 9 miejsce i z liczbą 22 punktów traci do Śląska aż 13 oczek. Ze strony rywali budujący jest jednak dla MKS-u wynik dwóch ostatnich potyczek wrocławian. Obie wprawdzie wygrali, ale zwycięstwa u siebie 33:30 z Warmią i 30:29 z Żukowem, pozwalają kibicom MKS-u z uzasadnioną nadzieją oczekiwać kolejnej konfrontacji obu drużyn.

Co może być kluczem do wygranej? Na pewno powstrzymanie najlepszego strzelca Śląska. Konrad Cegłowski z liczbą 109 goli jest wiceliderem klasyfikacji snajperów, a jeżeli on nie zdobywa wielu bramek, to jego drużynie trudno myśleć o zwycięstwie. Dowodem październikowy mecz MKS-u w Orbicie, gdy popularny "Cegła" zdobył zaledwie 2 bramki, z czego jedną z karnego. Sposobem na wyeliminowanie obrotowego Śląska powinno być ograniczenie jego kolegom dograń na koło. Ponadto cała trójka naszych bramkarzy powinna dobrze przestudiować „mapę" rzutów Cegłowskiego z linii siedmiu metrów.

Poza tym, że szkoleniowiec MKS-u jest mocno emocjonalnie związany z historią Śląska, sobotni mecz zapowiada się arcyciekawie również z innych powodów. Otóż przed sezonem kadrę Śląska zasilili dwaj zawodnicy MKS-u: Jarosław Cepielik i Szymon Famulski. Choć obaj nie znajdują się na czołowych miejscach klasyfikacji najskuteczniejszych, w Wieluniu na pewno będą się chcieli pokazać z jak najlepszej strony. Szymon wprawdzie w meczu w Zamościu doznał kontuzji i w ostatnich spotkaniach nie wystąpił, ale - jak zapewnia - czuje się już dobrze i jest gotowy na występ w hali, gdzie nauczył się grać w piłkę ręczną. Z tych samych powodów sobotnie mecz może być inny niż pozostałe dla Dawida Galle. Bramkarz MKS-u z kolei zrobił ruch w drugą stronę i po przedsezonowych wzmocnieniach Śląska (które miały dać awans do Superligi) przeszedł z tego klubu do MKS-u. W podobnej sytuacji będzie Łukasz Królikowski, który jest wprawdzie wychowankiem wrocławskiej Forzy, ale ta kilka lat temu weszła w fuzję właśnie ze Śląskiem.

Mecz w hali WOSiR rozegrany zostanie w sobotę 18 marca, początek o godzinie 18.00. Oglądać go również będzie można w systemie PPV na platformie INSPORTS.TV.

Sponsorem sobotniego meczu naszej drużyny jest firma Metapol - Jakub Polczyk

MetapolLOGO

 

 

 

 


Międzyszkolny Klub Sportowy w Wieluniu
ul. Częstochowska 35, 98-300 Wieluń
KRS: 0000 477 457, NIP: 832-18-24-915
e-mail: mkswielun@onet.eu