Sobotnie spotkanie zdecydowanie lepiej rozpoczęli przyjezdni, którzy po 10 minutach prowadzili 5:1, a po 15 ich przewaga wzrosła do 5 trafień - 8:3. Choć od stanu 4:9 wielunianie rzucili 3 gole z rzędu, to w 23. minucie goście znów wygrywali różnicą 5 bramek, a tuż przed przerwą jeszcze je podwyższyli, prowadząc 16:10. Co prawda ostatnie słowo w pierwszej odsłonie należało do emkasiaków, którzy za sprawą Szymona Famulskiego i Jarosława Cepielika doprowadzili do wyniku 12:16, ale po tym co, widzieliśmy do tej pory, ich postawa nie napawała optymizmem przed zmianą stron.
Początek drugiej połowy pokazał, że obawy o możliwość dogonienia przeciwników przez MKS były zupełnie niepotrzebne. Legniczanie mieli bowiem coraz więcej problemów z pokonaniem bardzo pewnie interweniującego Patryka Kolanka, a w obronie nie byli już tak skuteczni jak wcześniej. W efekcie emkaesiacy doprowadzili w 41. minucie do wyrównania, a kilkadziesiąt sekund później wyszli na pierwsze w tym spotkaniu prowadzenie - 19:18. Od tego momentu to oni nadawali ton wydarzeniom na parkiecie i wszystko wskazywało na to, że dowiozą korzystny rezultat do samego końca.
W 59. minucie zespół Tomasza Derbisa wygrywał 24:22 i choć za chwilę stracił bramkę kontaktową, to 12 sekund przed ostatnim gwizdkiem był w ataku, grał w przewadze i prowadził jednym golem. W takiej sytuacji wieluńskim zawodnikom wystarczyło utrzymać się przy piłce i czekać na końcową syrenę. Ci chcieli jednak dobić przeciwnika, dlatego gdy tylko nadarzyła się okazja, długie podanie na koło otrzymał Radosław Majda, który niestety okazał się gorszy od Łukasza Mazura w sytuacji sam na sam. Czasu było mimo wszystko tak mało, że żaden z legnickich szczypiornistów nie byłby w stanie oddać skutecznego rzutu na bramkę MKS-u. Wtedy rękę do rywali podał Konrad Krzaczyński, który w bezpardonowy sposób zatrzymał ich akcję na środku boiska na sekundę przed końcem meczu.
Sędziowie - zgodnie z nowymi przepisami - ukarali faulującego niebieską kartką i jednocześnie podyktowali rzut karny dla zespołu atakującego. Tego pewnie wykorzystał najlepszy strzelec gości Kamil Mosiołek, a to oznaczało jedno - konkurs rzutów karnych. W nim wielunianie stanęli już na wysokości zadania, bo bardzo efektownie i efektywnie wykonywali swoje próby, natomiast gracze Miedzi - po dwóch pierwszych skutecznych rzutach - nie mieli już tyle szczęścia i Andrzej Waloch, który obronił dwie decydujące "siódemki", mógł wraz z kolegami podnieść ręce w geście triumfu.
MKS Wieluń - MSPR Siódemka Miedź Legnica 24:24 (12:16), k. 4:2
MKS: Patryk Kolanek, Andrzej Waloch - Krzysztof Węcek 2 (2/2), Krzysztof Książek 5 (2/2), Szymon Famulski 3, Bartłomiej Helman 2, Łukasz Piwnicki, Jarosław Cepielik 2, Robert Pawelec, Konrad Krzaczyński 2, Michał Bernaś 2, Paweł Dutkiewicz 5 (3/3), Radosław Majda 1, Łukasz Królikowski.
Trener: Tomasz Derbis.
MSPR: Łukasz Mazur, Piotr Kaczmarek, Adrian Stachurski - Kacper Majewski 3 (0/1), Michał Przybylak, Mateusz Płaczek 3, Bartłomiej Koprowski 1, Piotr Piróg 1, Sebastian Ziemiński 6, Paweł Piwko 3, Mateusz Drozdalski, Kamil Mosiołek 7 (4/5), Bartosz Skiba.
Trener: Paweł Wita.
Przebieg meczu: 5' 0:2, 10' 1:5, 15' 4:8, 20' 7:9, 25' 8:13, 30' 12:16, 35' 14:17, 40' 17:18, 45' 20:19, 50' 22:21, 55' 23:21, 60' 24:24.
Kary: MKS - 12 minut (Helman x 2, Pawelec, Krzaczyński x 2, Bernaś), MSPR - 18 minut (PRzybylak x 2, Płaczek x 2, Koprowski x 2, Drozdalski, Mosiołek, Skiba).
Niebieska kartka: Krzaczyński (59:59).
Pozostałe wyniki 13. kolejki:
KS Uniwersytet Radom - Olimpia MEDEX Piekary Śląskie 30:28
ASPR Zawadzkie - ŚKPR Świdnica 31:32
KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski - KS AZS AWF Biała Podlaska 30:31
KSZO Odlewnia Ostrowiec Świętokrzyski - SPR PWSZ Tarnów 32:38
SRS Czuwaj Przemyśl - MTS Chrzanów 36:26
Viret CMC Zawiercie - Politechnika Anilana Łódź 25:27
LKPR Moto-Jelcz Oława - KSSPR Końskie (mecz przełożony na 24 stycznia)