Druzyna2324-bialyMKS-kopia.png

http://mkswielun.pl/modules/mod_image_show_gk4/cache/Sponsorzy_baner_gora2324gk-is-1.pnglink
http://mkswielun.pl/modules/mod_image_show_gk4/cache/1_5_Procent_2024-stronagk-is-1.pnglink
http://mkswielun.pl/modules/mod_image_show_gk4/cache/Slajd2gk-is-1.pnglink
http://mkswielun.pl/modules/mod_image_show_gk4/cache/Slajd3gk-is-1.pnglink
http://mkswielun.pl/modules/mod_image_show_gk4/cache/Zarzadgk-is-1.pnglink
http://mkswielun.pl/modules/mod_image_show_gk4/cache/Slajd1gk-is-1.pnglink
«
»
Loading…
Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Maciej Torchała: Nie mówię żegnam, tylko do zobaczenia

"Żelu" grał w seniorskiej drużynie MKS-u od sezonu 2012/2013. Teraz postawił na karierę wojskową. "Żelu" grał w seniorskiej drużynie MKS-u od sezonu 2012/2013. Teraz postawił na karierę wojskową. fot. Krzysztof Krawczyk

- W życiu wszystko ma swój początek i koniec, dlatego też wiem, że zaczyna się dla mnie kolejny etap, w którym chcę dać z siebie 100% i spełnić się w tym, co będę robił. Jedno jest pewne - nie mówię żegnam, tylko do zobaczenia - mówi w ostatniej rozmowie jako kapitan MKS-u, Maciej Torchała, który w wygranym sparingu z Olimpem Grodków (44:34) pożegnał się z kolegami i wieluńską publicznością. Teraz jego życiowy cel to zostanie zawodowym żołnierzem.

Łukasz Piwnicki: Patrząc na Ciebie na ostatnich treningach, nie wyglądałeś na osobę, która opuszcza MKS. Choć wiadomo, że w drugiej rundzie Cię zabraknie, to cały czas trenujesz z zespołem. Czy postawienie na wojsko jest równoznaczne z zakończeniem przez Ciebie seniorskiej kariery czy może z ręczną żegnasz się tylko na kilka miesięcy i po szkoleniu, które Cię czeka, będziesz w stanie godzić obowiązki służbowe z tymi sportowymi?

Maciej Torchała: Nie jest łatwo z dnia na dzień skończyć z tym, co kocha się robić. Można powiedzieć, że połowę życia poświęciłem piłce ręcznej i kosztowało mnie to wiele wyrzeczeń, ale zdaje sobie sprawę z tego, że przyniosło mi to ogromną satysfakcję i czuje się szczęśliwy z tym, czego udało mi się w tym sporcie dokonać.Mam nadzieję, że będę miał okazję jeszcze kiedyś do tego wrócić, zagrać jeszcze raz, poczuć te emocje podczas rozgrywania meczu. Na chwilę obecną nie mogę jednak nic zadeklarować, bo nie wiem jak potoczą się moje dalsze losy.

Dlaczego postawiłeś akurat na wojsko? Nie wolałeś wybrać jakiejś innej branży, którą mógłbyś łączyć z handballem? Jak dobrze sobie przypominam, ok. dwa lata temu mówiłeś coś o wyjeździe do Niemiec, by dalej grać w szczypiorniaka, ale o wojsku wspomniałeś dopiero pod koniec poprzedniego sezonu. Skąd wziął się ten pomysł?

Patrząc w przeszłość, okazuje się, że w mojej rodzinie były osoby, które służyły w wojsku. Są nimi mój dziadek oraz dwaj wujkowie. Często właśnie ten pierwszy opowiadał mi i dalej opowiada, gdzie służył i jak mu tam było. Może to właśnie zaszczepiło we mnie tą myśl "a dlaczego by nie spróbować swoich sił w wojsku?". Myślałem też o wyjeździe do Niemiec, aby tam popracować, odłożyć troszkę i spróbować swoich sił w tamtejszym handballu, ale właśnie ze względu na to, że dziadkowi zależało na tym, abym nie wyjeżdżał oraz to, że udało mi się znaleźć pracę tutaj na miejscu (w Kuźni Sylwetki), robiąc to, co lubię, sprawiło, że nie wyjechałem zagranicę. I tu właśnie ogromne podziękowania kieruję do byłego emkaesiaka oraz trenera przygotowania motorycznego w wieluńskim klubie, Maćka Barańskiego, bo gdyby nie on, mógłbym nie mieć okazji przeżywać kolejnych wspaniałych momentów w naszym mieście jako zawodnik Międzyszkolnego Klubu Sportowego.

Piłka ręczna to nie jedyna pasja, którą poniekąd zostawiasz. Zostaje jeszcze Kuźnia Sylwetki, w której spełniałeś się nie tylko jako jeden z trenerów, ale także brałeś udział (jako jej przedstawiciel) w wielu zawodach crossfitowych. Czy pracy w siłowni będzie Ci brakować tak bardzo jak treningów piłki ręcznej?

Będzie brakować mi wszystkiego, co tu zostawiam. Jak wcześniej wspomniałem, piłce ręcznej poświęciłem połowę swojego życia, ale na siłowni również spędziłem wiele godzin, poznając wspaniałych ludzi, trenując z nimi oraz pracując nad ulepszaniem własnego siebie. Wiem jednak, że wracając czasami do Wielunia, będę częstym gościem w Kuźni Sylwetki oraz na treningach MKS-u, służąc pomocą nawet jako przysłowiowy "pachołek". Dodatkowo z pewnością będę chciał dalej rozwijać swoje umiejętności crossfitowe, bo to z pewnością pomoże mi w kolejnych życiowych etapach.

Kiedyś, w czasach gdy graliśmy w rozgrywkach młodzieżowych, marzeniem każdego z nas było zagranie w seniorskiej drużynie MKS-u. Stworzyć taki zespół udało się dopiero kilka lat temu, lecz chyba nikt nie spodziewał się, że zajdziemy aż tak daleko i będziemy grać w I lidze. Jak bez Ciebie poradzą sobie Twoi koledzy w drugiej rundzie? Nie jest Ci żal zostawiać w takim momencie tego wszystkiego, co przez ostatnie sezony wspólnie z kolegami udało Ci się zbudować?

Kiedyś marzeniem każdego młodego zawodnika było zagrać w drużynie seniorskiej. Od niedawna właśnie można te marzenia spełniać w Wieluniu i to nawet na poziomie I ligi. Jestem bardzo szczęśliwy, że moją obecną karierę mogłem skończyć właśnie tutaj w rodzinnym mieście, czyli tu, gdzie wszystko się zaczęło. Ogromnie jest mi szkoda w tak wspaniałym momencie to wszystko przerywać, ale nic na to się nie poradzi. Mam jedynie ogromną nadzieję, że chłopaki utrzymają dyspozycję z poprzedniej rundy i będziemy mogli na koniec sezonu cieszyć się z utrzymania w lidze na wysokim miejscu. Poza tym liczę na to, że mój brak z wielką nadwyżką nadrobią wracający po kontuzji Piotrek Madeła oraz Leszek Mielczarek, który w poprzednich sezonach był jednym z filarów naszej obrony.

Czy według Ciebie miejsce MKS-u jest właśnie w I lidze i na tym poziomie powinien co sezon grać czy może widzisz jednak jakąś szansę na to, że za kilka lat Wieluń byłby w stanie mieć swojego przedstawiciela w PGNiG Superlidze?

Najważniejszą rzeczą jest teraz spokojne utrzymanie, a później z roku na rok możemy osiągać coraz wyższe lokaty w tabeli. Zobaczymy jednak, co pokaże przyszłość. Życzę wszystkim jak najlepiej i tego, aby I liga była najniższym szczeblem, na którym grać będzie wieluńska drużyna. Jeśli MKS nie dostanie się do PGNiG Superligi, to chciałbym, aby był solidnym pierwszoligowcem, który dodatkowo będzie w przyszłości "dostarczał" zawodników zarówno do drużyn z najwyższej klasy rozgrywkowej, jak i do kadry narodowej.

MKS Wieluń, Śląsk Wrocław i Pogoń Oleśnica - w tym trzech klubach występowałeś w ciągu swojej krótkiej kariery. Jak wspominasz grę w tych trzech wymienionych zespołach i osoby, które w tym czasie udało Ci się poznać? Od kogo nauczyłeś się najwięcej, a kto najbardziej utkwił Ci w pamięci, jeśli chodzi np. o tworzenie atmosfery w szatni?

To prawda. W karierze seniorskiej udało mi się występować w trzech klubach, a z dwojgiem z nich byłem związany głównie przez miejsce studiów, jakie wybrałem.  Pierwszym z nich była Pogoń Oleśnica, do której trafiłem prze to, że kilka lat temu można było nazwać ten klub "drugim Wieluniem", gdyż wielu znajomych z MKS-u grało tam, gdy rozpoczynali studia we Wrocławiu. Na pewno do końca życia będę pamiętał moje początki w tym zespole, ponieważ właśnie wtedy zobaczyłem, na czym polega gra w seniorskiej drużynie. Jak wcześniej wspomniałem, było tam kilku wieluniaków, m.in. Bartłomiej Krawczyk, Maciej Krekora, Marcin Kruk, Łukasz Piwnicki, a w późniejszych latach jeszcze kilku innych zawodników, dzięki czemu szybko zaaklimatyzowałem się w tej ekipie. Ważną sprawą w tej drużynie był przyjazny klimat, którzy zapewniali chociażby Krzysztof Grela, Grzegorz Woś czy Krystian Szmidt. Do tego dochodziło świetne prowadzenie teamu przez trenera Tomasza Folgę, od którego dowiedziałem się i nauczyłem bardzo wiele. W kolejnym roku został utworzony WKS Śląsk Wrocław Handball Team, gdzie przeniosłem się wraz z kilkoma chłopakami z Pogoni, a trenerem został właśnie Tomek. Pierwszy rok wspominam całkiem przyjemnie. Choć koledzy w drużynie byli nowi, a niektórzy w przeszłości reprezentowali barwy Śląska w Ekstraklasie, to z Marcinem Schodowskim (kapitan, który zawsze dbał o dobry klimat oraz ład w WKS-ie), Łukaszem Kłosem, Kamilem Herudzińskim, Arturem Szabatem (zawsze dawał wiele konstruktywnych porad, za co bardzo dziękuję), Grzegorzem Celkiem, Danielem Piłatem, Danielem Grobelnym i innymi szybko złapaliśmy dobry kontakt. W Śląsku poznałem również bardzo dobrego prawoskrzydłowego Marcina Gałata, z którym od początku świetnie mi się współpracowało i od kilku lat utrzymuję bardzo dobry kontakt, co sprawiło, że w późniejszym czasie udało mi się namówić go do gry w wieluńskim MKS-ie. W kolejnym sezonie, po awansie do I ligi, przyszło do zespołu wielu wspaniałych zawodników, których także będę miło wspominał. Mowa m.in. o Bartłomieju Pawlaku, Piotrku Swacie, Damianie Krzywdzie czy Bartku Wróblewskim. Nie mogę też  nie wspomnieć o wspaniałej fizjoterapeutce Gosi Czerkawskiej, która zawsze pomagała nam przy jakichkolwiek kontuzjach. Następnie przyszedł już najważniejszy moment kariery, czyli powrót do Wielunia, na który namówił mnie ówczesny trener, a mój chrzestny, Dariusz Torchała, za co bardzo mu dziękuję, bo gdyby nie on, nie przeżyłbym najwspanialszych chwil w seniorskiej piłce ręcznej. O drużynie MKS-u można bowiem opowiadać godzinami. Tutaj jesteśmy jedną wielką RODZINĄ, w której obowiązuje zasada "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego". W związku z tym, całemu obecnemu i poprzedniemu zarządowi, czyli Henrykowi Bogusowi, Eugeniuszowi Pankowi, Sylwestrowi Perliceuszowi, Jarosławowi Krekorze, Piotrkowi Olejnikowi, Jackowi Piwnickemu, Wojciechowi Walochowi oraz zawodnikom i trenerom w osobach: Dariusz Torchała, Tomasz Derbis, Łukasz Majda, Tomasz Gustaw, Maciej Barański, Zbyszek Kędzia, Piotrek Zborowski, Maciek Kostrzewa, Bartek Drygała, Patryk Stefaniak, Andrzej Waloch, Patryk Kolanek, Jarek Wolniaczyk, Grzegorz Cieślak, Tomek Matulski, Mateusz i Kamil Młodzieniak, Michał Cieślak, Oskar Klimas, Kamil Bator, Andrzej Adamczyk, Łukasz Piwnicki, Marcin Gałat, Konrad Krzaczyński, Szymek Famulski, Dawid Głowacki, Paweł i Krzysiek Dutkiewicz, Michał Łuczak, Tomasz Łuczak, Michał Bernaś, Artur Olbiński, Kamil Janik, Maciek Krekora, Piotrek Madeła, Wojtek Rybczyński, Bartek Kicmach, Tomek Wawrzyniak, Krzysiek Węcek, Leszek Mielczarek, Radek Majda, Robert Pawelec, Filip Ścigała, Krystian Kleszcz, Mateusz Kaźmierczak, gorąco dziękuję. Można tu wymieniać jeszcze wiele innych osób, które sprawiły, że jestem tu, gdzie jestem i potrafię, co potrafię. Wszystkim i każdemu z osobna jeszcze raz wielkie dzięki za te wszystkie wspaniałe chwile!

Do seniorskiej drużyny MKS-u dołączyłeś w sezonie 2012/2013. Po półtora roku zostałeś jej kapitanem i z tą funkcją żegnasz się dopiero teraz. Myślałeś o tym, kto mógłby Cię zastąpić czy może kwestię wyboru swojego zastępcy pozostawiasz samemu zespołowi i trenerowi?

Jestem bardzo dumny z tego, że mogłem być kapitanem tej drużyny. Oczywiście mam swój typ, co do tego, kto według mnie powinien zostać nowym kapitanem, ale ostateczną decyzję w tej kwestii pozostawiam zespołowi i trenerowi.

Podsumowując, czego najbardziej będzie Ci brakować po rozstaniu z MKS-em? Dochodzi już powoli do Ciebie, że końca dobiega jeden z najpiękniejszych okresów Twojego życia?

Ciężko jest mi pogodzić się z tym,  że jak będę przychodził na mecze, nie będę mógł pomóc chłopakom na parkiecie i wystąpić przed tak wspaniałą wieluńską publicznością. W życiu wszystko ma jednak swój początek i koniec (może jedynie nie półprosta), dlatego też wiem, że zaczyna się dla mnie kolejny etap, w którym chcę dać z siebie 100% i spełnić się w tym, co będę robił. Jedno jest pewne - nie mówię żegnam, tylko do zobaczenia!


Międzyszkolny Klub Sportowy w Wieluniu
ul. Częstochowska 35, 98-300 Wieluń
KRS: 0000 477 457, NIP: 832-18-24-915
e-mail: mkswielun@onet.eu